HOME | DD

Description
HISTORIA BĘDZIE EDYTOWANA, NA RAZIE ŁEB MNIE BOLI I NIE MOGĘ MYŚLEĆ. ALE ZARYS JEST XD
szpiuję Jessy z Dmitrijem XD

Jebut.Spadłam z łóżka.
Nadal chwiejąc się podeszłam do okna. Znowu ci młodociani debile urządzają sobie bitwę na butelki. No cholera jasna, jest 9 rano. Należy mi się chyba sen po wczorajszej jatce pod monopolowym.
-EJ!-warknęłam, wychylając głowę przez okno- Co to za zbiegowisko? Impreza skończona, wypad do domu!
Wesoła gromadka wymownie na mnie spojrzała, po czym kontynuowała zabawę. Rozumiem, że mieszkam w zapyziałej dzielnicy, gdzie taki widoki jak to, to codzienność i że po 20 latach powinnam przywyknąć, ale tak się nie da. Po prostu się nie da.
Daję temu spokój,a niech się leją.
Wchodzę do łazienki, bardziej przypominającej schowek na szczotki. W 2 minuty ogarniam włosy starym, połamanym grzebieniem. Patrzę w lustro.
Podbite oko, parę siniaków. Myślałam, że będzie gorzej.
Nadkładam jakąś przypadkową koszulkę, znalezioną w pudle z ciuchami, robiącego za szafę, zawiązuję arafatkę. To nie będzie przyjemny dzień, czuję to w kościach. Kolejne 24 godziny, które zmarnuję, zamiast w końcu od miesiąca poszukać pracy.Pralnia nie była dobrą opcją.
Wychodzę tylnym wyjściem, z miną zabójcy. Jeśli ktoś dzisiaj nadepnie mi na odcisk, to przysięgam,że skończy w szpitalu.
No ładnie, nie zmieniłam opatrunku na łapie....brawo Jessy, brawo. Jeszcze łeb mnie boli. Może nie powinnam pić tych 5 puszek energetyków na noc...
Wyszłam za róg i po raz drugi dzisiaj doznałam uczucia JEBUT. Wpadłam na kogoś.
-Proszę wybaczyć-usłyszałam jeszcze leżąc na ziemi- ale cię nie zauważyłem...
Wstałam i zobaczyłam tego gościa. Był wyższy ode mnie (a to ci nowość), ubrany w białą koszulę i czerwony sweter.
-Słuchaj sztywniaku-naskoczyłam na niego, przewracając- zepsułeś mi już ten dzień, który i tak byłby zmarnowanym, bezowocnym dniem bezrobocia i bolącej głowy i piekącej rany. Jeśli masz trochę oleju w tym swoim czerepie, to zejdź mi z oczu.
Odedzwał się po chwili.
-Bezrobocia mówisz?
To teraz przegiął.
-Spokojnie-poprawił się szybko-dobrze się składa, bo chyba mam dla ciebie ciekawą propozycję...
-Jessico-powiedziałam, bo wyraźnie się wahał.
Propoz...pracy? To jakieś jaja.
-No dobra-odstąpiłam od niego-niech ci będzie, mów.
-Więc po pierwsze: nazywam się Jonathan Gilbert i jestem dyrektorem K9 Laboratories...
-Jonhy, jeśli tak mogę mówić-przerwałam mu- do rzeczy.
-Oh...No dobrze. Chciałbym ci zaproponować pracę ochroniarza w naszej placówce. Z twoim charakterem i jak się przekonałem-otarł plecy- siłą, nadasz się idealnie. Taka jest moja propozycja.- podał mi ulotkę.
No w sumie....co mi szkodzi. Ten dzień nie może być już gorszy.
-Zgoda.

Jonathan [c]
Jessy [c] me

Zadanie do

Description
HISTORIA BĘDZIE EDYTOWANA, NA RAZIE ŁEB MNIE BOLI I NIE MOGĘ MYŚLEĆ. ALE ZARYS JEST XD
szpiuję Jessy z Dmitrijem XD

Jebut.Spadłam z łóżka.
Nadal chwiejąc się podeszłam do okna. Znowu ci młodociani debile urządzają sobie bitwę na butelki. No cholera jasna, jest 9 rano. Należy mi się chyba sen po wczorajszej jatce pod monopolowym.
-EJ!-warknęłam, wychylając głowę przez okno- Co to za zbiegowisko? Impreza skończona, wypad do domu!
Wesoła gromadka wymownie na mnie spojrzała, po czym kontynuowała zabawę. Rozumiem, że mieszkam w zapyziałej dzielnicy, gdzie taki widoki jak to, to codzienność i że po 20 latach powinnam przywyknąć, ale tak się nie da. Po prostu się nie da.
Daję temu spokój,a niech się leją.
Wchodzę do łazienki, bardziej przypominającej schowek na szczotki. W 2 minuty ogarniam włosy starym, połamanym grzebieniem. Patrzę w lustro.
Podbite oko, parę siniaków. Myślałam, że będzie gorzej.
Nadkładam jakąś przypadkową koszulkę, znalezioną w pudle z ciuchami, robiącego za szafę, zawiązuję arafatkę. To nie będzie przyjemny dzień, czuję to w kościach. Kolejne 24 godziny, które zmarnuję, zamiast w końcu od miesiąca poszukać pracy.Pralnia nie była dobrą opcją.
Wychodzę tylnym wyjściem, z miną zabójcy. Jeśli ktoś dzisiaj nadepnie mi na odcisk, to przysięgam,że skończy w szpitalu.
No ładnie, nie zmieniłam opatrunku na łapie....brawo Jessy, brawo. Jeszcze łeb mnie boli. Może nie powinnam pić tych 5 puszek energetyków na noc...
Wyszłam za róg i po raz drugi dzisiaj doznałam uczucia JEBUT. Wpadłam na kogoś.
-Proszę wybaczyć-usłyszałam jeszcze leżąc na ziemi- ale cię nie zauważyłem...
Wstałam i zobaczyłam tego gościa. Był wyższy ode mnie (a to ci nowość), ubrany w białą koszulę i czerwony sweter.
-Słuchaj sztywniaku-naskoczyłam na niego, przewracając- zepsułeś mi już ten dzień, który i tak byłby zmarnowanym, bezowocnym dniem bezrobocia i bolącej głowy i piekącej rany. Jeśli masz trochę oleju w tym swoim czerepie, to zejdź mi z oczu.
Odedzwał się po chwili.
-Bezrobocia mówisz?
To teraz przegiął.
-Spokojnie-poprawił się szybko-dobrze się składa, bo chyba mam dla ciebie ciekawą propozycję...
-Jessico-powiedziałam, bo wyraźnie się wahał.
Propoz...pracy? To jakieś jaja.
-No dobra-odstąpiłam od niego-niech ci będzie, mów.
-Więc po pierwsze: nazywam się Jonathan Gilbert i jestem dyrektorem K9 Laboratories...
-Jonhy, jeśli tak mogę mówić-przerwałam mu- do rzeczy.
-Oh...No dobrze. Chciałbym ci zaproponować pracę ochroniarza w naszej placówce. Z twoim charakterem i jak się przekonałem-otarł plecy- siłą, nadasz się idealnie. Taka jest moja propozycja.- podał mi ulotkę.
No w sumie....co mi szkodzi. Ten dzień nie może być już gorszy.
-Zgoda.

Jonathan [c]
Jessy [c] me

Zadanie do