HOME | DD

Sourcyq — Wystawa. [NSFW]
Published: 2012-11-10 20:58:17 +0000 UTC; Views: 120; Favourites: 0; Downloads: 0
Redirect to original
Description W pracowni panował ja zwykle paskudny bałagan. Sztalugi, obrazy, rysunki i brystole pokrywały ściany niemal do sufitu. Tylko W miejscach okien nie było nic postawione. Przez neogotyckie łuki do zakurzonego wnętrza wlewało cię jasne światło. Mimo, że pomieszczenie musiało mieć około stu metrów kwadratowych, to przez wszystkie klamoty, artykuły itp. wolnego miejsca było mniej więcej trzy razy mniej. Zaskrzypiały wysokie drzwi i do pomieszczenia wszedł wysoki lew. Zacząć przedzierać się w stronę środka sali, do podwyższenia ze starych płócien i zaschniętej farby. Sachara malowała na szczycie sterty ingrediencji malarskich, machając dość swobodnie pędzlem po płótnie pokrytym już grubą warstwą farby. Lazareth przedarł się właśnie przez parę pudeł pełnych werniksów, gdy Sach skończyła obraz, kiedy po namyśle wylała na niego pół puszki farby. Zauważyła ukochanego i zjechała z górki na starej palecie, wywalając się na ostatnim metrze i wpadając w pochlapaną folię bombelkową. Laz podał jej milcząc łapę, a ona zaśmiała się tylko i pociągnęła go za nią na ziemię. Z niebezpiecznym uśmiechem wsunęła mu łapę w grzywę i pocałowała go mocno. Lekko oplotła swoim ogonkiem jego i głośno zamruczała. Przejechała jeszcze delikatnie pazurkiem mu po grzbiecie, mruknęła głośno, ścisnęła go mocniej i odetchnęła. Otarła się o niego pyszczkiem.
-Ciekawe powitanie... -Mruknął pogodnie Lew, do leżącej teraz na nim partnerki.
-Prawda? Hmm... chętnie bym tak jeszcze... poleżała, ale musimy załadować obrazy na wystawę, tak?
-Niestety. -Odpowiedział Lazareth i poprawił dokładnie... wszystkie zapięcia w stroju. Dwójka młodych lwów wzięła się do pracy i zaczęła wybierać i znosić obrazy do samochodu. Wybrała kilkanaście i starannie zapakowała, by nie zniszczyły się w transporcie. Lew pocałował ukochaną i odjechał.
-Pamiętaj, że wernisaż o ósmej wieczorem. Ubierz się jakoś ślicznie. -Mrugnął i ruszył z miejsca.

W hole galerii gromadzili się goście. Malarze, graficy, mecenasi sztuki, właściciele innych galerii, bądź profesorowie ASP. Wszyscy byli luźno, ale elegancko ubrani. Kelnerzy roznosili już kieliszki z winem, a po środku stał stół z zakąskami. Wszyscy rozmawiali uprzejmie i dyskutowali o pracach. Część osób była zainteresowana kupnem, inni przyszli tu towarzysko, bądź zaproszeni przez organizatorów. Była to wystawa indywidualna Sachary. Gdy jej sylwetka zamajaczyła w drzwiach, Lazareth jęknął cicho i odstawił na stół kieliszek. Lwica podeszła do niego jakby nic i pocałowała go namiętnie. Ubrana była w najlepszym razie jak na koncert hard rockowy.
-Uch, czemu się tak ubrałaś...? -Szepnął do niej Laz, gdy witała się z gość mi.
-Oj przestań, to moja impreza, tak? -Powiedziała głośno i pogodnie lwica, po czym ruszyła do kolejnej grupki gości.
Młodą artystkę wysunięto na podium, a znajomy krytyk sztuki postukał widelcem w kieliszek. Na sali zrobiło się ciszej, ale nadal słychać było ciche rozmowy. Większość uwagi skupiona była jednak na malarce.
-Po pierwsze dzięki za przybycie et cetera, te cetera. Mam nadzieję, że bohomazy wam się podobają i że zostawicie tu tłuszczyk waszych portfeli. -Rozległy się chichoty. -Niestety musiałam wybrać tylko małą część z moich prac...no, bardzo małą. Mogłabym tu godzinami rozprawiać o moich inspiracjach, przesłaniu twórczości...ale to by było nudne. Życzę wam dobrej zabawy. Jakby wam się obrazki nie podobały, to mam przy sobie chyba ołówek, jakby co. mogę też przyjmować zamówienia. A i nie zużyjcie całego cukru do kawy, z góry dziękuję. -Lwica zszedł do reszty, będąc rzęsiście oklaskiwana. Sacharę zawołał jakiś bardzo elegancko odziany dżentelmen. Kiedy podeszła do niego, tamten wskazał swoją laską pewien obraz. Przedstawiał twarz pięknej kobiety wokół wielobarwnych plam i kształtów. Mężczyzna zwrócił się do lwicy:
-Jestem doprawdy zaskoczony tą wystawą. Liczyłem na coś więcej po zapewnieniach przyjaciół. Może mi młoda dama wytłumaczyć co przedstawia, lub wyraża ten obraz?
Sachara spojrzała płótno skupiona. Wyjęła nóż sprężynowy i podważyła trochę warstwy farby. Zajrzała pod nią i się rozpromieniła.
-Aaa, pamiętam! To była taka scena rodzajowa z rzymskiej orgii, ale zamalowałam ją prawie całą, żeby ludzie się nie zgorszyli. -Powiedziała i zostawiła osłupionego jegomościa.
Można powiedzieć, że wszystko ładnie się skończyło, bo sprzedano jedną z prac za całkiem ładną sumkę. Sachara zanim zapakowano obraz wyjęła z kieszeni węgielek i dorysowała pięknemu portretowi wąsy i okulary. W końcu to był jeszcze jej obraz, bo nie dostała pieniędzy. Pozwoliła go zapakować i pożegnała ostatnich wychodzących. ruszyła na zewnątrz, gdzie czekał na nią Laz w samochodzie.
-Do mnie, czy do ciebie? -Zapytał, gdy już wsiadła.
-Hmm, raczej do mnie...tak... -Odpowiedziała i odjechali.

Samochód zatrzymał się pod domem. Lwy wysiadły, a Sachara otworzyła drzwi i wpuściła ich do środka. Zrobiła im kawy, a potem poprosiła, by Laz poczekał chwilę w salonie. Pociągnął łyk napoju i rozpostarł łapy na oparciu kanapy. Nagle wyczuł ruch za sobą i zanim zdążył się obrócić, poczuł, że ktoś mu krępuje ręce. Miękki, aksamitny materiał otoczył mu szuję. Sachara okrążyła go i usiadła mu okrakiem na kolanach. Zanim zasłoniła mu oczy opaską zdążył jeszcze zobaczyć tylko, że się uśmiecha i jest naga. Unieruchomiono mu też nogi. Mimo, że nie mógł się za bardzo ruszyć, nie było mu niewygodnie. Wszystkie sznury były bardzo grube i miękkie. Poczuł, jak lwica zdejmuje mu spodnie i koszulę, po czym siada mu okrakiem na kolanach. Stęknął. Polizała go czule po pysku i znów zarzuciła biodrami. Język Sach przejechał po jego piersi, a potem niżej. Lazareth westchnął, gdy ona głośno zamruczała...

...otworzył oczy. Leżał nie na kanapie, ale w łóżku Sachary, z głową pomiędzy jej udami. Do głowy napłynęły wspomnienia z nocy. Przyjemne wspomnienia. Ona rysowała teraz w szkicowniku. Lew podciągnął się do góry. Pocałował ją, a lwica odwzajemniła się z uśmiechem. Spojrzał na rysunek i zaczerwienił się, gdy zobaczył pozę i pyski postaci.
-Tego...tego nie pamiętam... -Wydukał.
Sachara przerzuciła parę kartek które ku lekkiemu przerażeniu lwa były pokryte bardzo podobnymi, choć nawet bardziej wymyślnymi rysunkami.
-To nie utrwalenie wspomnień...to...raczej scenariusz. -Zamruczała z zadowoleniem artystka i rzuciła ukochanemu drapieżne spojrzenie.
Related content
Comments: 3

TomEdo [2013-01-10 19:50:17 +0000 UTC]

Hmm...

Znalazłem kilka drobnych błędów w tekście proponuję jeszcze raz przejrzeć ;].

Masz przyjemny styl pisania, ale czasami mam wrażenie, że trochę skracasz.

PS: Nie powinno być oznaczenia +18 ;D? To nie jest za bardzo dla dzieci ;D.

👍: 0 ⏩: 1

Sourcyq In reply to TomEdo [2013-01-10 20:06:50 +0000 UTC]

No wiesz, jak znalazłeś błędy, to mogłeś chociaż je wypisać. x3 A swoją że mocno skrócone to wiem, wszystkie moje yiffne takie są. I przecież ma "mature content filter" ;3

👍: 0 ⏩: 1

TomEdo In reply to Sourcyq [2013-01-10 20:32:13 +0000 UTC]

Nie chciało mi się wypisywać xD.

Ma? A to przepraszam. Nie zauważyłem, zwykle mi się wyświetla komunikat, ale możliwe, że go kiedyś wyłączyłem i zapomniałem o tym.

👍: 0 ⏩: 0